wtorek, 3 września 2013

Agenci: Rozdział 8



Powoli nastawała jasność. Światło było coraz to bielsze, aż w końcu Jane zobaczyła nad sobą kilka przerażonych twarzy patrzących nad nią.
- Jane, Jane!!! Słyszysz mnie? - słyszała Jane, ale nie umiała rozpoznać kto do niej mówi.
Kiedy w końcu doszła do siebie, nie pamiętała dokładnie co się stało. Pamiętała tylko tyle, że była w kościele i widziała Scootera.
- Co się stało? - zapytała.
- Walczyłaś z Scooterem, ale nie wiem co się stało dokładnie. Znaleźliśmy ciebie nieprzytomną. Pamiętasz coś? - zapytał szef.
- Nic. Kompletnie nic.
- Może Clio coś znalazła.
Kiedy Jane udało się wstać i powoli dość do Clio dowiedziała się, że udało się jej postrzelić Scootera i prawdopodobnie nie zostało mu dużo życia.
Cieszyła się, że jej misja przynajmniej zakończyła się powodzeniem, ale nie miała siły nawet się uśmiechnąć. Ciągle bolało ją postrzelone ramie. Wtedy podeszła do niej Clio:
- Jak się czujesz? - zapytała.
- Czuję się strasznie. Bardzo mnie boli.
- Nie dziwię się. Znalazłam twój telefon. Jakiś Nathan do ciebie pisał.
- Co??
- Dzwonił kilka razy, a potem napisał, że musi z tobą porozmawiać. Musi się wyżalić.
- Oki, zaraz do niego pójdę. I tak mam dużo wolnego czasu. Choć trochę.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Poszła do pokoju się przebrać z ubrań całych z krwi i powoli poszła w kierunku domu Nathan. Kiedy znalazła się pod domem i chciała zadzwonić, ale z domu wyszli chłopcy.
- Hej. Nathan jest u góry. - powiedział Max i poszli na boisko zagrać w piłkę.
- Dzięki. - powiedziała Jane i weszła do środka.
Nathan stał w salonie przy oknie. Odwrócił się, kiedy Jane weszła do pokoju.
- Co się stało? - zapytała Jane.
- Muszę się komuś wyżalić. Chłopacy nie chcieli mnie słuchać.
- Oki, zawsze wiesz, że ciebie wysłucham.
- Dziękuje. - powiedział Nathan, przytulił się do niej.
- Więc co się stało? - zapytała Jane.
- Pamiętasz jak powiedziałem, że nalazłem tatę.
- No pamiętam. Strasznie się cieszyłaś.
- Właśnie ta radość znika. Mój tata umiera, a ja nie mogę mu pomóc.
- Przykro mi. Jak mogę tobie pomóc?
- Nijak. I tu właśnie jest ten problem. To wszystko, przez jakąś głupią blondynę.
- Słucham?
Nathan sięgnął po zdjęcie, które miał schowane w szufladzie i pokazał je Jane.
- To jest mój tata. - powiedział Nathan, pokazując Jane zdjęcie.
Jane nie mogła uwierzyć własnym oczom. Na zdjęciu był Scooter. Spojrzała na Nathana i zauważyła coś. Byli bardzo podobni do siebie. Czemu wcześniej tego nie zauważyła.
- To jest twój tata?
- No. I jakaś wredna małpa mi go odbiera.
- Może miała jakiś powód?
- Co?? Wiesz coś może? Znasz ją?
- Skąd te pytania. Twojego tatę widzę po raz pierwszy na oczy. Skąd mogę wiedzieć kto go zranił.
- Dobrze, przepraszam, ale chcę się zemścić.
- Ok.
Nastała niezręczna cisza. Jane usiadła na kanapie i nie wiedziała co dalej. Jej chłopak chce ją zabić. Czuła się jak w jakimś koszmarze, z którego nie może się obudzić.
- Muszę tobie coś powiedzieć. Nie byłem całkowicie z tobą szczery. - powiedział nagle Nathan.
Jane obawiała się. Wiedziała co chce jej powiedzieć Nathan. Miała nadzieje, że jednak się myli.
- Jestem agentem. Tajnym. Tata zatrudnił mnie u siebie i chłopaków. Robi bomby atomowe, bo zostało mu to zadanie przydzielone, ponieważ ma nastąpić trzecia wojna światowa. A ja miałem pilnować, żeby złe siły ich nie ukradły. Niestety ta smarkula wszystko zepsuła. Teraz wszystko na mojej głowie.
- O mój boże.
- Nie gniewaj się. Jakbyś była na moim miejscu też byś czekała do odpowiedniego momentu, żeby mi to powiedzieć.
- Muszę do łazienki. - powiedziała Jane i wyszła z pokoju.
Kiedy zmierzała do łazienki, zauważyła otwarte drzwi do pokoju, do którego jeszcze nie wchodziła. Na biurku leżało pełno planów, zaczęła robić zdjęcia, aż nagle znalazła plany jej agencji. Teraz wiedziała czego się może spodziewać. Schowała aparat i zaczęła szukać dalej. Nagle ktoś złapał ją za bolące ramie, obrócił i dał w twarz. Przewróciła się. Kiedy wstała zobaczyła zezłoszczonego Nathan. Zaczęły napływać jej do oczu łzy. Nie mogła uwierzyć, że to zrobił.
- Przepraszam. - powiedział Nathan, jak zobaczył co zrobił.
- Gdzieś mam twoje przepraszam.
- Nie musiałaś tu wchodzić.
- Ale weszłam i co. Nie wiem po co mi o tym powiedziałeś. Nie poznaję ciebie. Bijesz mnie.
- Ja, ja nie wiem dlaczego. To przez to wszystko.
- I tak ma to dalej wyglądać? Za wszystko będziesz mnie bił, bo będziesz zły. Co?
- Nie, ja...
- Mam to gdzie. Nie rób mi tego. Tylko tobie mogę się wygadać.
- Ale widzisz jak to się kończy. Nie chce tak.
Jane nie wierzyła, że to robi. Nie chciała, ale musiała. Wszystko zaczęło się jej komplikować. Zmierzała w kierunku wyjścia, ale Nathan ją zatrzymał.
- Krwawisz? To też moja wina? - zapytał.
- Może. Nie dotykaj mnie. - powiedziała i poszła.
Kiedy wychodziła natchnęła się na chłopaków.
- Co się stało? - zapytał się Tom.
- Nic, nieważne. - powiedziała i poszła.
Wbiegając do agencji, wszyscy stali w centrum dowodzenia.
- Jane udało się. Scooter nie żyje.
- To nie dobrze. Mamy problem. - powiedziała Jane.

-------

Przepraszam, że tak długo, ale nie wiedziała co napisać. Brak weny ;)

 Max & Nathan <3