niedziela, 27 kwietnia 2014

Agenci: Rozdział 9





"To nie prawda, to nie może być prawda. To mi się tylko śni!!" krzyczała do siebie w myślach Jane. Wbiegła szybko do swojego gabinetu szukając akt, miała nadzieje, że to tylko sen i jak się obudzi będzie zupełnie inaczej. Jednak to nie sen. Znalazła w końcu akta, na których pisały znajome jej imiona. Nie  mogła się powstrzymać. Potargała kartki i strasznie się rozpłakała. Musiała pozbyć się własnego chłopaka.
- Co się stało? - wpadła do pokoju Clio.
Jane cała we łzach wstała z ziemi i powiedziała:
- Muszę zabić własnego chłopaka jeżeli chce uratować świat przed wojną.
- O mój boże.
- Wiedziałem, że będzie ci ciężko z tym. - powiedział nagle szef wchodząc do gabinetu.
- Pan o tym wiedział. - powiedziała roztrzęsiona Jane.
- Nie, ale domyślałem się, że kogoś masz.
- Musi pan kogoś innego znaleźć na moje miejsce, ja tego nie zrobię.
- Musisz, to jest twoje zadanie, już tyle zrobiłaś, a po za tym ty go najlepiej znasz i możesz ich podejść.
Po tych słowach szefa Jane już nie wytrzymała i wybuchła płaczem mówiąc:
- Ale to nie sprawiedliwe! Pan nigdy nie był zakochany??
- Nie. To twoje zadanie.
- Ale...
-Koniec. Masz dzień, aby znaleźć ich siedzibę i znaleźć plany, zanim oni zaatakują nas.
-AAAA!!!!! WOLAŁABYM SAMA SIĘ ZABIĆ, NIŻ JEGO !!
Jane wybiegła z płaczem. Miał już dość wszystkiego, wszystko sypało jej się na głowe. Miała straszny mętlik, nie wiedziała co zrobić. Pobiegła na cmentarz, do Nano. Usiadła na ziemi i płakała. Kiedy przestała, otarła policzka i zaczęła mówić:
- Wiem, że to dziwne, że gadam z powietrzem, ale tylko ty mnie możesz teraz wysłuchać. Już nikomu nie mogę ufać. Nawet własnemu chłopakowi. Czemu życie jest takie niesprawiedliwe. - Jane znowu wybuchła płaczem.
Nastała niezręczna cisza. Nawet ptaki przestały śpiewać. Było cicho i spokojnie.
Nagle odezwał się Kevin:
- Życie jest takie od początku i tego nie zmienisz.
- Maskara, mam pozbyć się własnego chłopaka.
- Uwierz mi, nie tylko ty masz taki problem.
- Co?
- Pewnie nie wiesz, ale szef zanim został świetnym agentem też miał ukochaną.
- Serio??
- No, ale niestety stało się coś strasznego. Pewnego dnia był na misji w terenie. Śledził pewnego mężczyznę. Czuł, że ktoś chce go zajść od tyłu. Odwrócił się i strzelił.
- I co się stało?
- Okazało się, że to jego ukochana. Zauważyła go i chciała go przytulić, a on o tym nie wiedział.
- O mój boże. To straszne.
- No właśnie, a ty masz jeszcze szanse. Możesz to zrobić po swojemu i nie dopuścić do tego, aby go stracić. On pewnie też nie chce cię zabić. - powiedział Kevin i przytulił mocno Jane.
- Mam taką nadzieje, ale co na to szef?
- On nie musi o tym wiedzieć. On chce tylko, żeby nie doszło do wojny.
- Aha, rozumiem.
- Masz jakiś pomysł? - zapytał Kevin.
- Mam, ale żeby się udało, musisz mi pomóc.
- Dla ciebie wszystko. - powiedział Kevin i poszli razem do agencji.
Tam w centrum dowodzenie czekał szef, miał nadzieje, że jednak Jane zmieni zdanie. Kiedy weszła do środka spojrzał na nią, a ona tylko skinęła głową. Na jego twarzy pojawił się mały uśmiech i poszedł do siebie. Jane tylko na to czekała. Kiedy szef zniknął w swoim gabinecie podbiegła szybko do Clio i powiedziała:
- Namierz mi szybko ten numer.
- Wszystko już oki? - zapytała troskliwie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - i szybko pobiegła za Kevinem. 
Kiedy oboje byli w sali z bronią, Jane wytłumaczyła cały swój plan.
- Postarasz się zrobić to szybko? - zapytała Jane.
- Rozmawiasz z ekspertem, ale myślisz, że to zadziała?
- Musi. - powiedziała stanowczo Jane.
Nagle do sali weszła Clio.
- Gotowe. 
Jane poszła za nią. Kiedy dowiedziała się gdzie to jest szybko tam pojechała.


W tym samym czasie gdzieś za miastem, w głębi lasu stał opuszczony budynek. Wyglądał tak tylko na zewnątrz, ale w środku to było dobrze wyposażone laboratorium. W jednych z pokoi znajdował się Nathan z chłopakami. 
- To nie może być ona! - krzyczał Nathan.
- Skoro nie ona to czego szukała w papierach? - pytał zdenerwowany Tom
- Pewnie się zastanawiała co to jest. - próbował bronić Nathana Max.
- Po co ona tam w ogóle wchodziła.
- Ktoś nie zamknął drzwi. - dalej bronił Jane Nathan.
- Ty chyba zgłupiałeś Nathan. Ona jest blondynką, szperała coś w naszych papierach. Omamiła cię i teraz nas pozabija.
- Weź się przymknij. Nie widzisz, że wszystko mu się sypie? - powiedział Siva
- Ja tylko mówie mu prawde. - powiedział wkurzony Tom i wyszedł z pokoju. 
Zdenerwowany poszedł do okna na końcu korytarza, żeby zapalić papierosa. Tylko to mogło go uspokoić. Dużo myślał o tym wszystkim i w końcu powiedział do siebie stanowczo:
- Mam racje i jeszcze im to udowodnię.
Wszystkiemu przysłuchiwała się Jane stojąca na dachu. Ona też stanowczo powiedziała sobie w myślach:
" Już wiem kto będzie moim pierwszym królikiem doświadczalnym."







Po bardzo długiej przerwie napisałam coś. Mam nadzieje, że jest dobrze ;)